- Rika! –
krzyknął czarnowłosy chłopak, wskazując sklepienie – To tutaj!
Dziewczyna
podniosła się z kolan i spojrzała w górę. Jej ciało zamarło. Wyglądała, jak marmurowy
posąg, misternej ręki. Piękny posąg. Blondynka w dalszym ciągu patrzyła na skały.
Grota, w której się znajdowali była ciemna, ponura i duszna. Jedynym źródłem jasności
były ich świetlne kule, które stworzyli za pomocą magii. Niestety
wykorzystywały one ich energię, która i tak była na wyczerpaniu. Najgorsze było
jednak to, że nie wiedzieli co mogą spotkać po drodze, a mogli się bronić tylko
za pomocą ich czarodziejskich mocy.
Teraz jednak
nastąpił przełomowy moment w ich podróży, a przynajmniej tak im się na początku
wydawało. Na sklepieniu zaczęły się pojawiać coraz bardziej jaśniejące i
widoczne wzory. Wzory, o których mówił ich mistrz. Wnętrze jaskini rozjarzyło
się błękitną barwą, która biła od tajemniczych znaków. Rika i jej towarzysz
poczuli silne wibracje powietrza.
Dziewczyna
spojrzała na przyjaciela, a na jej twarzy się pojawił, dawno nie widziany,
uśmiech. Odetchnęła głęboko i podbiegła do niego. Zarzuciła mu ręce na szyję, a
po chwili poczuła mocny, odwzajemniony uścisk. Stali tak dosłownie kilka
sekund, ale czuli, jakby minęły minuty, a może nawet godziny. Rika się
odsunęła, ale nie zmniejszając dzielącej ich odległości. Dłońmi objęła jego
twarz.
-
Udało nam się, Devin! – powiedziała, nie panując nad własnym głosem –
Znaleźliśmy wejście!
-
Spokojnie, Hyaci – rzekł spokojnie, ale był równie szczęśliwy, jak ona – Nie cieszmy
się za wcześnie. Na razie to żadnego wejścia nie widzę. Skupmy się najpierw,
aby owe znaleźć, co ty na to? Chodź… Nie ma na co czekać.
Rozdzielili się. Devin zaproponował, że
pójdzie sprawdzać prawą stronę, natomiast Rika - lewą. Nie kłócili się, bo nie
było o co. Chcieli się wydostać z tej jaskini, jak najszybciej. Jednak mieli
jeden problem.
-
Dev, tak w ogóle, to czego mamy szukać? – zapytała blond włosa dziewczyna.
Patrzyła na przyjaciela, wyczekując satysfakcjonującej odpowiedzi.
Brunet
próbował ukryć niepewność, ale Rika to zauważyła. Chłopak westchnął, a jego
oczy wyrażały całkowitą niewiedzę. Należał do osób, które nie lubią nie
wiedzieć. Dużo czytał i się uczył, nie tracił zbyt wiele czasu na imprezy, jak
większość jego znajomych. Był inteligentny, ale też popularny i lubiany w Akademii.
Nie znosił, kiedy nie znał odpowiedzi na jakiekolwiek pytanie, jednak umiał się pogodzić z przegraną. Na
dodatek okazał się obiektem westchnień wielu dziewczyn. Wiedział, że Rika na
nim polega, a on na niej, jednak teraz… Nie umiał odpowiedzieć na jej pytanie,
przez co był wściekły. Wściekły sam na siebie.
-
Nie wiem, Hyaci. Naprawdę nie wiem, ale… - Dziewczyna chciała go upomnieć już
nie wiadomo, który raz z rzędu, aby nie nazywał jej tak, jednak nie pozwolił
dojść jej do głosu – Nie mamy na to czasu. Słuchaj, dotykaj każdego miejsca na
tych ścianach. Szukaj szczelin, dziur, otworów… Wszystkiego, co może ci się
wydać podejrzane.
- A jeżeli
przejście jest otwierane za pomocą magii? Nie mam tyle energii, aby używać
zaklęcia otwierającego. Z resztą ty również…
Chłopak
podrapał się w tył głowy, a robił tak zawsze, kiedy nad czymś myślał. Również
delikatnie zmarszczył nos, co też było oznaką wysiłku umysłowego, a wyglądał
wtedy naprawdę słodko – przynajmniej według Riki. Po chwili wyszczerzył
nienagannie białe zęby.
- Myślę, że to
poczujemy. Skoro drzwi są magiczne, to muszą tą magię wydzielać, co objawia
się, jako drgania powietrza. Pamiętasz wykład profesora Conroy’a? „Magia jest wyczuwalna. Oczywiście nie dla
wszystkich, ale dla nas, czarodziejów, owszem. Najczęściej są to drgania powietrza
lub podłoża, ale każdy może odczuwać ją inaczej”. Więc nie mamy się czym
martwić, a przynajmniej tak mi się wydaje.
- Faktycznie.
Pewnie masz rację – Nie była to wypowiedź ironiczna. Wszyscy z najbliższego
otoczenia Devina wiedzieli, że chłopak rzadko się myli.
Każde z nich
poszło na wyznaczoną wcześniej stronę i rozpoczęli poszukiwania. Mijały minuty,
ale ani Rika, ani Devin niczego nie mogli znaleźć. Nie było żadnego wejścia,
żadnych drzwi, tylko skały, pająki, szczury i innego rodzaju robactwa. Młoda
czarodziejka stawała się coraz słabsza. W podziemiach spędzili co najmniej
kilka dni. Brakowało im żywności, wody, a na dodatek magii. Rika była
wykończona, jej przyjaciel również, ale nie dawał tego tak po sobie poznać. Dziewczyna
chciała usiąść i odpocząć.
- Jak tam,
Hyaci? Masz coś? – zawołał Dev, a jego głos rozbrzmiewał dużo dłużej, dzięki
echu.
Blondynka
stała akurat oparta o ścianę i obserwowała, teraz delikatnie świecące, znaki. Zakręciło
jej się w głowie, osunęła się na podłogę i był to moment, na który czekali.
Gdzieś usłyszeli dość ciche kliknięcie, jakby zapalanego światła. A następnie
środkowa część jaskini zaczęła żarzyć się niezwykle biało-niebieskim blaskiem.
Rika, w
niewiadomo jaki sposób, odzyskała siły. Mroczki przed oczami ustąpiły,
natomiast przysłoniła je ręką, aby cokolwiek widzieć.
- Dev! Gdzie
jesteś?! – krzyknęła, a nagle ktoś chwycił ją za rękę. Wplótł jej palce w
swoje.
Chłopak
również starał się zobaczyć, jak najwięcej, ale prawda była taka, że nie
widzieli kompletnie nic. Tylko światło. Dziewczyna czuła, że jej przyjaciel był
spięty. Delikatne drżenie jego ręki, świadczyło o tym, że kumuluje magię, aby
móc – w razie potrzeby – jak najszybciej jej użyć. Uścisnęła go delikatnie.
Nawet nie mogli na siebie spojrzeć. Czuli tylko swoją obecność. Słyszeli swoje
oddechy, bicia serc.
- Jesteś
gotowa?
- Nie wiem.
Nie wiem na co… - odpowiedziała Rika cicho.
W jaskini,
mimo coraz większej jasności, która wydobywała się z olbrzymiego wejścia, było
cicho. Nie musieli krzyczeć, a nawet szept brzmiał bardzo głośno – takie mieli
wrażenie.
- A jak
myślisz? – Rika wyobraziła, że Devin się uśmiechnął. Jednym z tych uroczych
uśmiechów. Widziała ten jego delikatny dołeczek w lewym policzku, jego
przymrużone oczy, w których płonął i tańczą wesołe iskierki. W tym momencie
uświadomiła sobie, że… Czuje do niego coś, czego nie potrafiła wytłumaczyć.
Coś, czego jeszcze nigdy nie czuła.
W międzyczasie
zrobili parę kroków, zbliżając się do światła. Wiedzieli, że to nie koniec – a początek.
- Hm? –
mruknął chłopak, ponaglając ją.
Poczuli, że
przekroczyli jakiś próg.
Odpowiedzi się nie doczekał.
CDN.
CZYTANIE = KOMENTOWANIE
No i jest zapowiadany Prolog. Szału nie ma, ale ja po prostu muszę się rozpisać ^^
Zapraszam do komentowania, bo jeśli nikt nie czyta, to udostępniać nie będę :(
Strona pomału będzie nabierać charakteru.
Większość zakładek pouzupełniam.
Zapraszam do komentowania, bo jeśli nikt nie czyta, to udostępniać nie będę :(
Strona pomału będzie nabierać charakteru.
Większość zakładek pouzupełniam.
No i em... Klikajcie, że obserwujecie! :)
Pozdrawiam ;*
Pozdrawiam ;*
Widać, że masz ciekawy pomysł. Zobaczymy, jak poradzisz sobie dalej.
OdpowiedzUsuńJak na razie to Prolog ma w sobie coś, co chce czytać dalej, a przynajmniej ja mam takie wrażenie :D
Czekam na kolejny rozdział ;)
Aha i jeszcze nie przejmuj się, jak nie bd dużo komentarzy - większości się po prostu nie chce nic napisać, ale czytają te "wypociny" :)
dziękuję bardzo ;) I cieszę się, że komuś się podoba :D Ale, jak pisałam w poście, za rozdział lub dwa, będę pisać zupełnie inaczej! Mam nadzieję, że w pozytywnym znaczeniu :P Pozdrawiam :)
UsuńElekurwagancko! Obserwuję i czekam na nowe.
OdpowiedzUsuńnie widzę przycisku obserowania :D jak coś kontakt na fb!
UsuńZ pewnością wpadnę po więcej!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie http://zaklinaczka-slow.blogspot.com/
masz fajny pomysł, powodzenia :) zapraszam do siebie na nową notkę http://indeed-prodigy.blogspot.com/ zachęcam do obserwacji
OdpowiedzUsuńSuper. Nie zauważyłam niczego, do czego można by się przyczepić :)
OdpowiedzUsuńPiszesz naprawdę ciekawie, masz talent i widać, że planujesz coś ciekawego :D
Czekam na więcej, myślę, iż się nie zawiodę ;)
Pozdrawiam,
Atti.
PS. Zapraszam do siebie, gdy znajdziesz wolną chwilę: http://skazani-na.blogspot.com/